Rano ponownie pokonujemy kanał Sfantu Gheorghe. Spod kasy biletowej, sugestywnym ruchem ramienia, zagarnął nas gość, który wczoraj sprzedał nam „tańsze bilety”. I tym razem korzystamy z „promocji” – płacimy 30 RON za 2 bilety do Tulczy (według cennika powinno to być 44). Podróż mija szybko i przyjemnie. Całą drogę rozmawiamy z Albertem i Andrzejem. Dogadujemy się z nimi w kwestii transportu. Okazuje się, że w Tulczy na parkingu mają auto i podobnie jak my, jadą do Konstancy. Jazda autkiem skróci nam drogę o jakieś 3 albo 4 godziny.