Geoblog.pl    Pacyfa    Podróże    Rumunia 2007    Buna Ziua Romania !
Zwiń mapę
2007
29
lip

Buna Ziua Romania !

 
Rumunia
Rumunia, Suceava
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 815 km
 
Na początek wyjęcie pieniędzy z bankomatu, szybka kawa (1 RON) i ruszamy w poszukiwaniu hotelu. Zaplanowaliśmy kilka wariantów, ale wiele osób, w internetowych relacjach z różnego rodzaju wypraw do Rumunii, polecało Hotel Socim. I rzeczywiście hotel jest bardzo wygodnie położony. Ulica Jean Bert jest przy samym dworcu Suceava (Gara Burdujeni). Bardzo wygodny dojazd z centrum miasta busikiem numer 6 lub 9 (1 RON). Okolica może nie najpiękniejsza, ale standard hotelu niezły, a i cena przystępna (55 RON za dwójkę za dobę). Dla osób bardziej wymagających tuż obok (w zasadzie to w tym samym budynku) jest Hotel Burdujeni – standard nieco wyższy, cena też (60 RON za dwójkę).
Zwiedzamy Suczawę. Miasto jest bardzo ładne. Zabytki skupione w centrum, a więc w zasięgu spaceru. To dobrze, bo bardzo duże odległości byłoby ciężko pokonywać w takim upale. A robi się coraz bardziej gorąco, toteż co chwilę przysiadamy w jakimś cieniu lub pod parasolkami.
W ogródku piwnym na suczawskiej cytadeli zdarza się zabawna sytuacja. Barman pytany o dobre piwo polecił zagranicznego Carsberga, Heinekena lub Stellę Artois. Na pytanie o dobre rumuńskie piwo z niechęcią pokręcił głową, jakby chciał nam odradzić degustację. Spróbowane przez nas piwko z bukaresztańskiego browaru Bergenbier okazało się jednak bardzo dobre (4 RON).
Na obiadek idziemy do restauracji w centrum miasta. Mamy problem z dogadaniem się. Kelner trochę rozumie po angielsku, ale z zaskakującą szczerością mówi nam, że preferuje rozmowę w swoim ojczystym języku, bo ten zna najlepiej. Przy pomocy angielsko-rumuńsko-migowego języka studiujemy menu. Decydujemy się na „Păstrăv cu mamaliguta si mujdej”. To dość pokaźny pstrąg gotowany na parze i podawany z mamałygą i sosem czosnkowym z bardzo dużymi kawałkami czosnku. Ten ostatni dodatek odkrywamy pod koniec obiadu. Wcześniej „jakoś dziwnie ta ryba nie miała wyrazistego smaku”. Za 2 porcje z piwkiem płacimy 36 RON. Nie dużo, jeśli zwrócić uwagę na wielkość porcji. Po obiedzie idziemy zobaczyć klasztor św. Jana Nowego. W którejś z czytanych przez nas przed wyjazdem internetowych relacji z podróży do Rumunii ktoś napisał, że aby poczuć przedsmak tego co zobaczymy zwiedzając bukowińskie monastery, koniecznie trzeba zobaczyć ten w Suczawie. Klasztor był przez wiele lat zamknięty, jego zabudowania dość poważnie naruszył ząb czasu, a i wandale „przysłużyli się” do jego obecnego stanu. Całość robi jednak na nas wielkie wrażenie. Już nie możemy doczekać się, aż zobaczymy któryś spośród najlepiej zachowanych klasztorów Bukowiny. Jutro pojedziemy na pewno do Gury Humorului i Voronet. Czy uda nam się dotrzeć jeszcze gdzieś ? Zobaczymy na miejscu. Wracając do hotelu zachodzimy na dworzec kolejowy. Pan w informacji z języków obcych zna oczywiście tylko rumuński, więc ponownie konwersację musimy wspomagać żywą gestykulacją i kartką papieru. Po kilku minutach wiemy już chyba wszystko. Zmęczenie dniem poprzednim, obfity obiadek, upał i wreszcie pyszne winko (Cotnari – 10 RON) zrobiły swoje – po dotarciu do hotelu, zmorzył nas sen.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Pacyfa
Pacyfa
zwiedził 17% świata (34 państwa)
Zasoby: 606 wpisów606 30 komentarzy30 357 zdjęć357 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
13.08.1993 - 18.08.1993
 
 
03.07.1995 - 09.07.1995
 
 
30.07.1996 - 14.08.1996