Geoblog.pl    Pacyfa    Podróże    Rumunia 2007    Wsród lwowskich uliczek
Zwiń mapę
2007
28
lip

Wsród lwowskich uliczek

 
Ukraina
Ukraina, Lwów
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 516 km
 
W Hrebennem dostajemy do wypełnienia ukraińskie karteczki z celem podróży. Jako jedyni wpisujemy „tranzyt”, toteż ukraiński pogranicznik żąda od nas dodatkowych informacji. Kraj docelowy: „Rumunia”. Przejście graniczne do kraju docelowego: „Porubne/Siret”. W paszportach pojawiają się dodatkowe pieczątki. W ciągu 3 dni musimy opuścić terytorium Ukrainy. Według planu do granicy rumuńskiej powinniśmy dotrzeć jutro rano, więc nie powinno być żadnych problemów. Oglądamy przez szybę autobusu wschód słońca na polsko-ukraińskiej granicy. Zmieniamy czas na wschodnioeuropejski. W międzyczasie ukraińscy pogranicznicy wyrywkowo przeglądają bagaże. Nasze wybitnie turystyczne plecaki wydają się ich nie interesować. Wreszcie ruszamy dalej.
We Lwowie jesteśmy o 9:00 zamiast o 6:30. Kierowcy są przyzwyczajeni do takiego stanu rzeczy i na wszystkie narzekania podróżnych odpowiadają dość opryskliwie: „Godzina podana w rozkładzie jest tylko orientacyjna !” Niestety orientacyjna, a raczej dezinformacyjna okazuje się też dalsza część rozkładu jazdy. Autobus zamiast na dworzec kolejowy jedzie pod budynek opery w centrum miasta. Potem zgodnie już z planem zatrzymuje się na dworcu autobusowym przy ulicy Stryjskiej. Trochę szkoda, bo trzeba będzie nieco zmienić przemyślaną wcześniej kolejność działania. Idziemy na dworzec kolejowy – ufff … plecaki są zdecydowanie cięższe niż miały być. W dodatku upał wyciska z nas siódme poty. Jest na prawdę gorąco mimo iż jest dopiero koło 10 rano. Dworzec kolejowy jest bardzo ładny, czysty, dobrze opisany i wnioskując po liczbie milicjantów i ochroniarzy, bardzo bezpieczny. Sprawdzamy połączenie – jest ! Mimo zapewnień na informacji PKP, że pociąg relacji Przemyśl-Czerniowce zlikwidowano 19 lipca – kursuje ! Zmiana jak się okazuje dotyczy tylko odcinka Przemyśl-Lwów. Korzystamy z dworcowego bankomatu i kupujemy bilety na kupielnyj do Czerniowiec (50 hr za osobę). Po całodziennym włóczeniu się po Lwowie przyda nam się możliwość rozprostowania nóg. Przy zakupie biletu należy okazać paszport, a dane są wpisywane do biletu. Jest to zupełnie normalne, chociaż dla nas jest to nowość. Nigdy wcześniej nie podróżowaliśmy pociągiem po terenie byłego ZSRR. Po zakupie biletu kierujemy się do dworcowej przechowalni. Tutaj za jedyne 5 hrywien od plecaka na cały dzień pozbywamy się ciężkiego bagażu. Okazuje się to najgenialniejszym posunięciem dnia. Lekko nam … teraz pomimo niesamowitego upału biegniemy zwiedzać miasto.
Lwów jest wspaniały, a będzie jeszcze piękniejszy. Kuba był tutaj 2 lata temu i dostrzega zmiany na korzyść. Sporo odremontowano, a w wielu miejscach prowadzone są prace renowacyjne. Wymiana pieniędzy nie jest we Lwowie problemem. W centrum niemal na każdym rogu natrafić można na kantor wymiany lub bank. Problemów nie ma również ze znalezieniem bankomatu, jest tu ich znacznie więcej niż w niejednym polskim mieście. Na zwiedzanie należy poświęcić 1 dzień. My w ciągu 8 godzin obchodzimy całą Starówkę. Pieszo docieramy także na Cmentarz Łyczakowski i Cytadelę. Czasu starcza nam na odpoczynek na ławce w parku koło Akademii Medycznej, kawę w jednej z uliczek odchodzących od Rynku (4 hr) i zimne piwko na Prospekcie Swobody (4-6 hr). Obiad jemy w szeroko rozreklamowanej, ale rzeczywiście godnej polecenia, Puzatej Chacie. Za porcję pierogów i ciacho w ramach deseru płacimy 10 hrywien. Jedzenie jest bardzo dobre. Wnętrze przytulne, czyste i dosyć nowoczesne, mimo, że lokal działa na zasadach przypominających trochę nasze bary mleczne. O 19:00 jesteśmy zmęczeni chodzeniem po mieście i obieramy kierunek na dworzec kolejowy. Jak to dobrze, że plecaki zostawiliśmy w przechowalni. Z ciężkim bagażem na plecach nie mielibyśmy szansy zobaczyć nawet połowy tego co dziś widzieliśmy !
Do 22:00 siedzimy w dworcowej poczekalni. Troszkę się nudzimy, ale jesteśmy zdecydowanie zbyt zmęczeni aby pójść gdzieś jeszcze. Troszkę też denerwujemy się, bo to będzie nasza pierwsza podróż takim pociągiem. Wreszcie podstawiają pociąg. Tabliczki na wagonach informują jeszcze o trasie „Przemyśl-Czerniowce”, ale pociąg jeździ teraz tylko po terytorium Ukrainy. Podobno zbyt dużo kosztowały naprawy wagonów po każdorazowym przekraczaniu polsko-ukraińskiej granicy i „udoskonaleniach” przemytników ukrywających kontrabandę. Oficjalnie pociąg relacji Przemyśl-Lwów zawieszono w związku z wypadkiem jaki miał miejsce kilka dni temu w okolicach Lwowa (wykoleił się kazachski pociąg wiozący płynny fosfor). Wsiadamy. Nie jest źle … pociąg czysty i punktualny, a więc wrażenie bardzo pozytywne w porównaniu z polskimi pociągami. Oczywiście kupiliśmy bilety na kupielnyj, czyli na najdroższą klasę (przedziały sypialne), więc nie możemy wypowiadać się na temat pozostałych wagonów. Jak się okazało już w trakcie podróży, za bilety mogliśmy zapłacić połowę ceny jeśli zaznaczylibyśmy w kasie, że nie chcemy brać pościeli. No cóż … człowiek cały czas się uczy.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (1)
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Pacyfa
Pacyfa
zwiedził 17% świata (34 państwa)
Zasoby: 606 wpisów606 30 komentarzy30 357 zdjęć357 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
13.08.1993 - 18.08.1993
 
 
03.07.1995 - 09.07.1995
 
 
30.07.1996 - 14.08.1996