Dotarliśmy do Helsinek. Miasto jest zupełnie inne, niż te, które dotychczas zwiedziliśmy. Różni się architektonicznie, ale widać także zdecydowanie większą majętność stolicy Finlandii w porównaniu do świeżo upieczonych stolic Unii Europejskiej, które mieliśmy okazję dotychczas oglądać. Zwiedzamy: kościół w skale, park z pomnikiem J. Sibeliusa, stadion olimpijski z pomnikiem P. Nurmiego, plac senacki z katedrą luterańską i pomnikiem cara Aleksandra II, Sobór Uspieński, port jachtowy, targ rybny i deptak na Pohjoisesplandi. Helsinki są fantastycznym miastem, ale zgodnie stwierdzamy, że jesteśmy już trochę zmęczeni zwiedzaniem miast. Cóż, zgodnie z założeniami naszej wyprawy, niedługo City Tours powinny się zmienić w obcowanie z naturą. Wszyscy uśmiechamy się na samą myśl o skandynawskiej przyrodzie. Obiadek postanowiliśmy zjeść w bufecie pizzowym. Za 7,45 € każdy dostaje talerzyk, sztućce i kubeczek i rusza na podbój bufetu. Jeść i pić można do oporu. Oczywiście opór występuje mniej więcej po 1 dużej pizzy. Cena bufetu pokrywa się zatem z ceną pizzy w normalnych lokalach w Helsinkach, a jak na polski portfel jest dosyć wysoka. No cóż – Skandynawia – mamy co chcieliśmy ! Po obfitym i bardzo męczącym posiłku udajemy się na wschód do Porvoo. Język fiński jest dla nas niewymawialny i ciężki w ogóle do przeliterowania, dlatego wyjazd, a raczej krążenie po Helsinkach zajęło nam trochę czasu. No dobrze, mimo niezłego oznakowania miasta, trochę pobłądziliśmy !