Zadowalamy się kolejnym tego dnia widokiem na podpisany rasznowski zamek. Decydujemy, że zamiast zwiedzania Rasnowa, popołudnie spędzimy jednak na kolejnym długim spacerze zaułkami Braszowa. To miasto bardzo przypadło nam do gustu (Internet – 1,4 RON za pół godziny; obiad w wersji regionalnej lub wszechobecnej pizzy – ok. 10 RON; piwo pod parasolkami na rynku – 4 RON). Na zakończenie przygody z Braszowem podejmujemy jednak niezbyt trafną decyzję. Wjeżdżamy kolejką linową na górę Timpa (8 RON za osobę – wjazd i zjazd z góry). Mimo zachęcającej z dołu nazwy restauracji „Panoramic” i bardzo ciekawego widoku na Braszów z kolejki, czujemy się mocno zawiedzeni … Kuba wręcz na chwilę zaniemówił na widok wnętrza restauracji. Otóż widok (i to piękny, w sam raz na fotkę) można zobaczyć w zasadzie tylko przez chwilę – między wyjściem z wagonika kolejki i wejściem w głąb betonowych zabudowań na szczycie. Pan obsługujący kolejkę przegania turystów do budynku, a ci w nadziei na super widoczek idą i w restauracji „Panoramic”… tracą możliwość zobaczenia jakiejkolwiek panoramy. Restaurację postawiono jakby odwrotnie, tzn. dostarczając widoku z Timpy personelowi przebywającemu w kuchni i na zapleczu obiektu. W restauracji, ani żywej duszy … ciekawe dlaczego ? Pokręciliśmy się chwilkę po szczycie i korzystając z wydeptanych ścieżek dotarliśmy do miejsca z taką „nielegalną” panoramą. Widać, że sporo osób przed nami również mocno poirytowała sytuacja.