ALTA 10:00
Wypoczęci i odświeżeni ruszamy na najdłuższą zaplanowaną trasę przejazdową, do Narviku. Po drodze bardzo często zatrzymujemy się na fotografowanie. Widoki – imponujące – zwłaszcza, kiedy po dwudniowej przerwie na niebie pojawia się piękne słońce. Olbrzymie góry, liczne śnieżne czapy, kręte fjordy. Fotografować można bez końca ! No, prawie – pojemność filmów i kości pamięci jest niestety ograniczona. Zdjęcia postanawiamy skopiować na CD w Narviku. Tu czekała nas przykra niespodzianka. Usługa, która u nas wydaje się być oczywista i tania, tu jest ciężka do wykonania. O godzinie 19 (w piątek !) mało co jest w ogóle czynne. Nawet kafejka internetowa nie działa tak długo. Usługę można wykonać w punkcie foto w centrum handlowym, ale jest bardzo droga (99 NOK za jedną płytkę CD !). Rezygnujemy. I bardzo dobrze, na kampingu Kuba załatwia sprawę za ładny uśmiech. Jedyny problem to obsługa norweskiej wersji programu do nagrywania CD. Jednak i to okazuje się do przejścia. Zmęczeni długim przejazdem udajemy się na spoczynek (kamping kosztuje 100 NOK za 4 osoby i autko) planując wcześniejszą niż zwykle pobudkę i wyjazd na Lofoty.
NARVIK 10:00
Pobudka wcześnie rano i fundujemy sobie poranne zwiedzanie Narviku, czyli robimy to na co zabrakło nam sił i czasu wczoraj. Wdrapujemy się Cytrynką na punkt widokowy. Oglądamy port przeładunkowy i linię kolejową służącą do transportu rudy żelaza z Kiruny. Następnie urządzamy sobie krótki spacer po mieście. Podoba nam się kościół, który został wykonany z tutejszego surowca – płaskich bazaltowych płytek, identycznych jak te, które podziwialiśmy wczoraj w drodze z Alty. Jemy śniadanko i po raz kolejny doładowujemy paliwo. Niestety znów w wysokich norweskich cenach (11 NOK za litr Diesla).