Miejsce na nocleg znajdujemy niedaleko Arjeplog. Rozbijamy się obok domku letniskowego „Pana Svenssona”. Właściciela nie ma, ale mamy nadzieję, że nie będzie miał za złe naszego pobytu. Suszymy praktycznie wszystko, robimy ognisko i raczymy się szwedzkim piwkiem. Jutro część szwedzkich zakupów Kuba ma zamiar zamienić w pyszne, oryginalne jedzonko. Mmmm … wszyscy idą spać w rewelacyjnych nastrojach.
OKOLICE ARJEPLOG 10:00
Z robieniem śniadania Kubie szło dosyć kiepsko, ale z pomocą ruszyła Ela. Efekt – pyszne naleśniki jagodowo-moroszkowe smażone na ognisku u „Pana Svenssona”. Po obfitym śniadaniu wróciliśmy do Arjeplog. Zrobiliśmy niezbędne sprawunki i przespacerowaliśmy się po miasteczku. Następnie skierowaliśmy autko na południe. Pod Arjeplog przespacerowaliśmy się pieszą ścieżką po przepięknym terenie, który wypatrzyliśmy już wczoraj. Olbrzymie jezioro z wieloma wysepkami i dosyć gwałtownie płynącym potokiem. Wymarzone miejsce dla wędkarzy (jest tu ich z resztą sporo) i wspaniały plener fotograficzny. Kolejny punkt programu to miejscowość Stensele koło Storuman. Po drodze natknęliśmy się na kilka lapisiowych stadek. Teraz wiemy na pewno, że lapisie są także w Szwecji J. W Stensele jest największy szwedzki drewniany kościół. Wewnątrz znajduje się ponoć najmniejsza biblia świata. Nam nie było niestety dane jej zobaczenie – kościół był zamknięty. Oprócz nas spod budynku odjechało kilku innych zawiedzionych turystów.