KÄYLÄ 11:00
Wczoraj poszliśmy spać dosyć mocno zmęczeni, pewnie dlatego sen mieliśmy bardzo mocny. Ela jednak nie mogła spać już od wczesnych godzin rannych. Mniej więcej od 5 rano zaczął się bowiem ruch na drodze i tu niestety wyszła na jaw słaba strona naszego miejsca biwakowego. Rozbiliśmy się pod mostem przy dość ruchliwej drodze. Co kilka minut na most z hukiem wtaczał się jakiś rozpędzony wehikuł. No cóż, uczymy się na błędach. Postaramy się żeby w przyszłości oddzielało nas od drogi trochę więcej niż tylko malutki szpalerek sosenek. Po porannej toalecie w lodowatej rzece i obowiązkowym śniadaniu ruszamy dalej w drogę. Ooo, znowu lapiś ! Lapiś to nasze nowoutworzone słowo oznaczające renifera. Autor – Donata, ale spodobało się wszystkim, więc szybko przejmujemy je do naszego słownika. Z resztą tego dnia zobaczyliśmy sporo lapisów i lapisiątek. Niestety mieliśmy okazję zobaczyć także jednego świeżo potrąconego. Dzisiaj udajemy się do stolicy fińskiej Laponii, Rovaniemi. Żeby tam dojechać musimy zboczyć z przyjętego wcześniej kursu na północ. I tutaj robimy błąd. Miasto okazuje się totalną klapą. Nie ma w nim w zasadzie nic ciekawego. Gigantyczne rzesze turystów ściąga tu tylko główna atrakcja regionu – Napapiiri, czyli Koło Podbiegunowe oraz Joulupukki Arctic Center, czyli Centrum Operacyjne św. Mikołaja. Robimy sobie oczywiście komplet obowiązkowych fotek i wysyłamy pocztówki do znajomych w Polsce. Niektóre z nich mają za zadanie dotrzeć w święta Bożego Narodzenia. Zobaczymy, czy poczta świętomikołajowa działa jak powinna. Wszyscy są jednak jednomyślni – komercja i tandeta (chyba najgorsze możliwe połączenie). W mieście korzystamy z dobrodziejstwa zwanego supermarketem oraz z darmowego internetu w bibliotece. Z Rovaniemi obieramy już nasz poprzedni kierunek – na północ !