FAUSKE 14:30
W trakcie naszego twardego i długiego snu pogoda zmieniła się nieco – pada – nie pada – i znów przelotnie pada … . Przejęliśmy nastrój od pogody i bardzo powoli się zbieraliśmy. Śniadanie, prysznic, prowizoryczne suszenie namiotu. Dobra ! Starczy tego deszczu ! „Zmywamy się” do Szwecji. Może jak wyjedziemy poza wysokie norweskie góry to zobaczymy wreszcie słońce ? Jedziemy do Graddis. Tam przekraczamy granicę norwesko-szwedzką. Na malutkim przejściu granicznym nie ma nikogo. Tylko zielone światło oznajmia nam wolną drogę. Wjeżdżamy na terytorium szóstego już kraju podczas naszej wycieczki. Wraz z przekroczeniem granicy krajobraz się zmienia. Wysokie norweskie góry przechodzą w zbudowany z pięknych marmurów i wapieni płaskowyż. Szwecja prezentuje mieszankę Finlandii i Norwegii – z resztą leży pomiędzy tymi państwami J. Góry, jeziora, lasy i piękny teren polodowcowy. Cykamy mnóstwo fotek. Po drodze przekraczamy ponownie równoleżnik 66°33’N, czyli północne koło polarne. Stoi tu znak informujący o przekraczanej linii, jest mały kamping i niewielki sklepik. Całość robi pozytywne wrażenie, zwłaszcza kiedy przypominamy sobie cały kicz, który oglądaliśmy w Rovaniemi. A za kołem … słońce !!! Humory od razu się nam poprawiły. Świetny nastrój osiągnął apogeum, gdy w Arjeplog zajechaliśmy do sklepu. Ceny w porównaniu do norweskich są niesamowite. Z tej radości lekką ręką wydaliśmy ponad 200 SEK. Piwo, słodycze i inne zachcianki szybko wróciły do łask.